piątek, 7 stycznia 2011

nerwówka z samego rana.

10:41 Tak to jest kiedy robi się kilka rzeczy naraz (mężczyźni nie znają tego, są jednowątkowi). Rozmawiam na gg i przez telefon, czytam umowę z tesco i drukuję zamówienia. Efekt? Trzy zamówienia usunięte zamiast wydrukowane. Mały zawał, na szczęście całkiem niedawno dorobili opcję dziennika zdarzeń a w niej (co za niespodzianka) opcję przywracania. Dzięki Matko Ziemio za informatyków ze zdrowym rozsądkiem!
Dziś mała imprezka karnawałowo-urodzinowa. Czekają mnie zakupy, trochę gotowania i, jestem pewna, trochę dobrej zabawy. Lubicie swoich przyjaciół? Ja bardzo, choć nie umiem im tego okazać. Szczęśliwie są ze mną tak długo, że wiedzą kiedy nie umiem powiedzieć tego co w głowie i sercu siedzi.
13:26 Zakupy zrobione, szynka piecze się w piekarniku, ciasto w drodze. Jeszcze mała wyprawa do kosmetyczki na manicure i regulację brwi. A potem świętowanie można zacząć. Hasłem imprezki jest c czerwonego. Bielizna się nie liczy, chyba, że ktoś wystąpi tylko w bieliźnie. Mam nadzieję, że uda się skłonić towarzystwo do tańców, choć największym przeciwnikiem jest Pan Mąż, bo przecież jak nasza cudna podłoga będzie wyglądała po swawolach?
14:03 Potrafilibyście jak Kolberger przez siedemnaście lat walczyć z chorobą? Ja chyba nie... gdyby niosła ze sobą ból i cierpienie poddałabym się. Jestem prawie tego pewna.
16:03 Dialog obojga małżonków:
  • kochanie, może podamy jedzenie w formie szwedzkiego? żeby ludziska nie rozsiedli się, przy stole?
  • mhm.... to Ty naprawdę chcesz tańce? NIE na naszej podłodze!
i po co ta dyskusja? Od kiedy w tym domu to nie ja decyduję? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz