środa, 5 stycznia 2011

w tym roku...

... grypa jeszcze mnie nie dopadła. Ale dziś nadjedzie, razem z zakatarzonym Panem Mężem. Szkoda mi go, ale z wiadomych względów wolałabym, aby właśnie dziś do domu nie wracał ;). Mam nadzieję, że chociaż pójdzie do lekarza i przywiezie jakieś stosowne medykamenty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz