Byłam dziś pierwszy raz na natryskowym opalaniu. Wzięłam wersję ekspres, to znaczy taką, po której już w trzy godziny można się wykąpać. I powiem Wam, że generalnie jestem zadowolona z efektu. Samo natryskiwanie niezbyt przyjemne, ponieważ pomieszczenie chłodne, natryskiwany płyn zimny, a człowiek stoi jak po wyjściu z łona matki. Nagi i się trzęsie.
Niesamowite, a ja czekam lata i plaży :) a i tak się słabo opalam, taki typ. Więc może powinnam spróbować...
OdpowiedzUsuńOjej... właśnie się zastanawiałam jak to wygląda. Bo ja zawsze taka mlecznie biała chodzę... Chyba się skusze:)
OdpowiedzUsuńmargo: ja też właśnie mam jasną cerę i nie lubię plaży, opalania, wciąż biała... a dziś, dziś jestem jak murzynka.. mąż się się śmieje - solarówa
OdpowiedzUsuńnivejka - polecam, choć ten ekspresowy za mocno chyba jak dla białasów - a może to szok, po pierwszej w życiu równomiernej i WIDOCZNEJ opaleniźnie :)
ja też bladoskóra, ale nie! nie! nie skuszę się
OdpowiedzUsuńpozdrawiam milutko
donato: :)
OdpowiedzUsuńprzypomniał mi się jeden odcinek "Przyjaciół", gdzie Ross się właśnie opalał natryskowo... ;)
OdpowiedzUsuńteż jestem bladoskóra, może to nawet nie taki najgorszy pomysł?
taaak, dokłądnie tak wyglądam jak ross ;)
OdpowiedzUsuń